http://justyna1972.blogspot.com/

Polecany post

poniedziałek, 17 października 2016

Moje #LPM

Pokochałam kosmetyki Le Petit Marseillais . Urzekły mnie one nie tylko swoimi właściwościami pielęgnacyjnymi lecz także a może przede wszystkim zapachami .
Marka postarała się aby w swej bogatej ofercie każdy mógł wybrać coś dla siebie ,wystarczy otworzyć opakowanie i powąchać a potem już tylko cieszyć się zapachem podczas codziennej pielęgnacji.
A skąd pochodzi marka ?
Ze słonecznej Prowansji - krainy ,którą tak bardzo chciałabym zwiedzić . Znana na całym świecie ze wspaniałych lawendowych pól.
Kto już miał okazje tam być ten mógł się przekonać o jej urokach ,wdychać zapach lawendy unoszący się hen daleko...
Jednak Prowansja to nie tylko fioletowy kolor lawendowych pól. To także gaje oliwne,cytrusy,drzewa migdałowe,pomarańcze,słoneczniki ,cykady...
Czyż można się nie zakochać w tym wszystkim ? Można ! A już w szczególności można się tymi właśnie cudami natury zainspirować.
Tak chyba myśleli twórcy marki,pochodzącej z XVII wieku ,kiedy to pierwszym produktem kosmetycznym wytwarzanym w Marsylii było mydło ! Tak właśnie mydło pielęgnacyjne sprzedawane przez małego chłopca .Jego postać znajduje się w logotypie marki.
Było jak było ważne ,że kosmetyki zainspirowane naturą okazały się prawdziwym hitem.
Pozwolę sobie na wstawienie kilku fotek kosmetyków ,które na dobre zadomowiły w mojej łazience a także moich dwóch faworytów o niebiańskich-jak dla mnie -zapachach.
Żele,kremy,balsamy,olejki...Wszystkie świetne ,super pachnące . Któż nie rozpływa się w zachwycie gdy jego nos poczuje aromatyczne migdały ,kwiaty wiśni,pomarańczy,olejki w tym mój ukochany arganowy ,lawendę itd....Mnóstwo kompozycji zapachowych zawartych w LPM sprawia,że czujemy się faktycznie jakbyśmy się przenieśli gdzieś na południe , w krainę ciepła i szczęśliwości .No i jeszcze dodatkowo pielęgnacja skóry .Oj można poczuć się jak w niebie ...
Ja ukochałam w szczególności dwa zapachy tych niebiańskich kosmetyków : Akacja i Masło Shea - krem pod prysznic oraz Olejek Arganowy i Kwiat Pomarańczy.Przyznam z ręką na sercu,że dla nich straciłam głowę ..I tak jak królowe i królowie otaczali się swoimi faworytami tak te zapachy są moimi ,którymi ja się otaczam na co dzień.
No bo spójrzmy i zastanówmy się: akacja - fantastyczny zapach tych kwiatów jest ze mną od dziecka.Mój tato zbierał je i sprzedawał w punkcie skupu byśmy mogli cieszyć się z jej właściwości . Było to ok. 20 lat temu i już ją sobie ceniłam ...Zapach dla niektórych mdły ,dla mnie delikatny lecz stanowczy.
Kwiat pomarańczy z kolei ,choć drzewek w naszym klimacie nie spotkasz - dzięki żelowi daje mi namiastkę tego cudownego raju pomarańczowego ,pobudza do działania,dodaje energii . Przypomina mi raj a w tym raju ja .
 O olejku arganowym i maśle shea nie będę się rozpisywać bo chyba nie muszę ,gdyż każdy miłośnik kosmetyki i pielęgnacji dobrze zna te dwa wspaniałe składniki ( dodam tylko,że olejek arganowy po prostu kocham).
Własnie te dwa kosmetyki ze względu na skład i przede wszystkim zapach,który długo utrzymuje się na skórze po użyciu są moimi ukochanymi.
Jak pisałam wcześniej ich zapach to dla mnie zapach raju,beztroski,błogiego lenistwa .
Na koniec powiem tak : z każdej marki staram się wyłuskać taki produkt,który będzie mi dobrze służył i dbał o mnie :D O kurcze już zachowuję się  jak królowa...
No ale do rzeczy: akurat te dwa kosmetyki z LPM to moi wierni towarzysze ,których nie zamienię na inne. Będą ze mną na dobre i na złe. I choć sprawdzam też inne marki i także trafi się jakaś perełka to jednak i olejek i krem na stałe już zagościły w mej łazience.
Na zawsze.
Pozdrawiam.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz