http://justyna1972.blogspot.com/

Polecany post

czwartek, 24 sierpnia 2017

Olejek Instituto Espanol w pielęgnacji mojej skóry.

Odkąd zostałam Ambasadorką Kosmetyczną pragnęłam otrzymać jakiś kosmetyk do testów bo bardzo kocham kosmetyki a zwłaszcza nowości.
Dość długo czekałam na swoją szansę aż wreszcie zostałam wybrana do testu olejku do ciała hiszpańskiej firmy Instituto Espanol .
Institiuto Espanol jest producentem produktów do pielęgnacji skóry. Firma działa od 111 lat, a jej historia sięga do 1903 roku. Nieprzerwanie  cieszy się renomą i uznaniem wśród klientów. Kontynuuje tradycję wysokich standardów jakości w rozsądnej cenie. Jest to jedna z największych firm w Hiszpanii spośród producentów produktów do pielęgnacji skóry, a swoje kosmetyki dystrybuuje do ponad 20 krajów na całym świecie.
Przyznam szczerze ,że ta marka raz po raz mignęła mi gdzieś tam w sklepach ale nigdy nie przyszło mi do głowy ja wypróbować a szkoda bo kosmetyki są naprawdę godne uwagi.
Olejek ,który testowałam posiada przepiękny zapach aloesu . Jest idealny dla dzieci i dorosłych .
Opis producenta : 
ALOE VERA to olejek do ciała na bazie aloesu posiadający właściwości przeciwzapalne i dezynfekcyjne. Przeznaczony jest dla skóry łuszczącej się, posiadającej rany czy trądzik. AlOE VERA wchłania się głęboko, odbudowując komórki.
Aloes posiada właściwości łagodzące i odżywcze. Skutecznie nawilża i wygładza skórę.
Sposób użycia:
Wmasować w suchą lub mokrą skórę lub dodać kilka kropel do kąpieli.
Pojemność
400 ml
Problem skóry
regeneracja, skóra problematyczna, trądzik
Skład
araffinum Liquidum, Isopropyl Palmitate, Parfum, Helianthus Annuus Seed Oil, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Benzyl Benzoate, Citral, Citronellol, Limonene, Eugenol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Butylphenyl Methylpropional, Linalool.
Jak więc sprawdził się na mojej skórze ?
Wykonywałam nim masaż codziennie wieczorem po kąpieli.
Pięknie natłuszczał ale także sprawiał ,że skóra stawała się dobrze odżywiona i nawilżona . 
Rankiem wyczuwałam miękkość skóry .
Pomagał także leczyć drobne krostki czy zaczerwienienia .
Moim zdaniem jest tak łagodny ,że można go stosować bez ograniczeń.
Moja nastoletnia córka borykająca się z trądzikiem także zauważyła zminimalizowanie tego problemu odkąd zaczęła używać tego cudownego olejku. 
Kocham olejki i przyznam ,że tutaj po raz kolejny się nie zawiodłam.
Można go wcierać także w dłonie czy stopy , założyć specjalne bawełniane rękawiczki i skarpetki i tak iść spać .
Rano skóra na dłoniach i stopach będzie mięciutka.
Jest jednak jedno ale a w zasadzie dwa : 
olejek jest rzadki , rozlewa się między palcami i trzeba uważać by nie kapało na podłogę czy inny teren 
opakowanie powinno mieć pompkę a nie zakręcany korek bo to tylko utrudnia aplikację. 
Myślę ,że firma powinna nad tym popracować .
Podsumowując : zamiast kupować tony kosmetyków , dla każdego problemu inny lepiej dać szansę aloesowi a konkretnie olejkowi z aloesem. 
Pomoże , nie zaszkodzi a naprawdę jest niedrogi.
Idealny na każdą porę roku . Nawet po ekspozycji na słońce czy po solarium.
Polecam.




sobota, 19 sierpnia 2017

Moje oczyszczanie skóry z TBS

Słyszeliście o The Body Shop ?
Popularne TBS w skrócie ?
No jasne , zapewne niejedna kobieta wie o co chodzi.
Tym razem pochwalę się zostałam wybrana przez TBS właśnie do przetestowania ich nowości : Japanese Matcha Tea .
To moja pierwsza współpraca z marką .
jak więc się sprawdza ich totalna nowość , która ma oczyszczać naszą skórę z wszelkich zanieczyszczeń ?
Na początek może trochę opisu maseczki .
Jest to 75 ml produktu zamknięte w schludnym pojemniku z ciemnego szkła . Zakręcony plastikową nakrętką . Dodatkowe zabezpieczenie w formie plastikowej , cienkiej wkładki , znajdującej się pod nakrętką .
Już sam fakt ,że maseczka znajduje się w ciemnym słoiczku bardzo mnie ucieszył gdyż wiadomo ,że ciemne szkło nie przepuszcza tak mocno światła a przez to produkt zachowuje swe cenne właściwości .
Co dalej ?
Sam słoiczek zapakowany w kartonowe pudełeczko , wygląda bardzo estetycznie .
Na słoiczku są różne oznakowania ale to najważniejsze : maseczka  nie jest testowana na zwierzętach , znajduje się właśnie na kartoniku.
Producent twierdzi ,że jest to produkt 100 % wegański.
No właśnie to ,że maska jest wegańska jest dla mnie niezwykle ważne gdyż jak już niejednokrotnie wspominałam kocham zwierzaki i nie wyobrażam sobie ich cierpienia dla naszej próżności .
Tak więc jeśli ktoś myśli podobnie polecam mu taka pielęgnację.
Skład : podany na opakowaniu , wykonałam jego fotki .
Ja podam od siebie , że w  maseczce znajduje się wyciąg z zielonej herbaty i mniszka lekarskiego.
Oto dalszy opis maseczki :
1. Kolor : jasnozielony prawie seledynowy
2. W maseczce znajdują się maleńkie drobinki
3. Konsystencja : pół na pół , nie za gęsta nie za rzadka ale nakłada się dobrze ( ja nakładałam pędzelkiem )
4. Zapach : oj przypomina mi bardzo zapachy kosmetyków z Avonu no ale to chyba normalne jeśli w składzie jest zielona herbata .
Po nałożeniu na twarz nie poczułam żadnego dyskomfortu : nie piekło , nie szczypało , czuło się świeżość płynącą z maseczki .
Po upływie czasu określonego przez producenta resztki produktu łatwo się zmyły za pomocą samej ciepłej wody ( sama maseczka dość dobrze wchłania się przez skórę ).
Efekty ?
Moja cera automatycznie zrobiła się miękka , gładka i super odświeżona .
Nie było na niej żadnych zaczerwienień , żadnych wyprysków , nie wystąpiło także uczulenie.
Jednak zaznaczam ,że każdy reaguje inaczej na składniki zawarte w kosmetykach a ja piszę o własnych odczuciach.
Wyczułam także nawilżenie oraz lekkie napięcie skóry .
Maseczka Matcha idealnie oczyszcza i przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji .
Pozwolę sobie skopiować zapewnienie producenta na stronie TBS :
Ja powiem : Matcha rządzi !!!
Na koniec zachęcam serdecznie wszystkich zwierzolubów do odpisania petycji przeciwko testom na biednych zwierzakach .
Można to zrobić online oraz w sklepach stacjonarnych TBS .
Ja już podpisałam !!!
Myślę ,że mój opis choć trochę przekonał Was do wypróbowania nowości od TBS .
Pozdrawiam .








poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Opalanie z Bielendą

Kocham olejek arganowy zarówno w czystej postaci jak i połączony z innymi składnikami.Olejek arganowy z Bielendy uwiódł mnie głównie zapachem : mocnym,długotrwałym . Sam olejek doskonale się rozprowadza na skórze , pozostawia tłustawą powłoczkę jak to olejek ale doskonale chroni przed szkodliwym promieniowaniem i sprawia ,że skóra od razu "chwyta" słońce , ładnie się zabarwia ale nie czerwieni . Sprawdziłam pod katem odpormości na chlor ,piasek czy wodę i olejek zdał egzamin . Oczywiście po wytarciu ręcznikiem warto powtórzyć aplikację. Przebarwień skóry nie zauważyłam , poparzeń też nie było czyli produkt jak dla mnie jak najbardziej godny uwagi.