http://justyna1972.blogspot.com/

Polecany post

sobota, 19 sierpnia 2017

Moje oczyszczanie skóry z TBS

Słyszeliście o The Body Shop ?
Popularne TBS w skrócie ?
No jasne , zapewne niejedna kobieta wie o co chodzi.
Tym razem pochwalę się zostałam wybrana przez TBS właśnie do przetestowania ich nowości : Japanese Matcha Tea .
To moja pierwsza współpraca z marką .
jak więc się sprawdza ich totalna nowość , która ma oczyszczać naszą skórę z wszelkich zanieczyszczeń ?
Na początek może trochę opisu maseczki .
Jest to 75 ml produktu zamknięte w schludnym pojemniku z ciemnego szkła . Zakręcony plastikową nakrętką . Dodatkowe zabezpieczenie w formie plastikowej , cienkiej wkładki , znajdującej się pod nakrętką .
Już sam fakt ,że maseczka znajduje się w ciemnym słoiczku bardzo mnie ucieszył gdyż wiadomo ,że ciemne szkło nie przepuszcza tak mocno światła a przez to produkt zachowuje swe cenne właściwości .
Co dalej ?
Sam słoiczek zapakowany w kartonowe pudełeczko , wygląda bardzo estetycznie .
Na słoiczku są różne oznakowania ale to najważniejsze : maseczka  nie jest testowana na zwierzętach , znajduje się właśnie na kartoniku.
Producent twierdzi ,że jest to produkt 100 % wegański.
No właśnie to ,że maska jest wegańska jest dla mnie niezwykle ważne gdyż jak już niejednokrotnie wspominałam kocham zwierzaki i nie wyobrażam sobie ich cierpienia dla naszej próżności .
Tak więc jeśli ktoś myśli podobnie polecam mu taka pielęgnację.
Skład : podany na opakowaniu , wykonałam jego fotki .
Ja podam od siebie , że w  maseczce znajduje się wyciąg z zielonej herbaty i mniszka lekarskiego.
Oto dalszy opis maseczki :
1. Kolor : jasnozielony prawie seledynowy
2. W maseczce znajdują się maleńkie drobinki
3. Konsystencja : pół na pół , nie za gęsta nie za rzadka ale nakłada się dobrze ( ja nakładałam pędzelkiem )
4. Zapach : oj przypomina mi bardzo zapachy kosmetyków z Avonu no ale to chyba normalne jeśli w składzie jest zielona herbata .
Po nałożeniu na twarz nie poczułam żadnego dyskomfortu : nie piekło , nie szczypało , czuło się świeżość płynącą z maseczki .
Po upływie czasu określonego przez producenta resztki produktu łatwo się zmyły za pomocą samej ciepłej wody ( sama maseczka dość dobrze wchłania się przez skórę ).
Efekty ?
Moja cera automatycznie zrobiła się miękka , gładka i super odświeżona .
Nie było na niej żadnych zaczerwienień , żadnych wyprysków , nie wystąpiło także uczulenie.
Jednak zaznaczam ,że każdy reaguje inaczej na składniki zawarte w kosmetykach a ja piszę o własnych odczuciach.
Wyczułam także nawilżenie oraz lekkie napięcie skóry .
Maseczka Matcha idealnie oczyszcza i przygotowuje skórę do dalszej pielęgnacji .
Pozwolę sobie skopiować zapewnienie producenta na stronie TBS :
Ja powiem : Matcha rządzi !!!
Na koniec zachęcam serdecznie wszystkich zwierzolubów do odpisania petycji przeciwko testom na biednych zwierzakach .
Można to zrobić online oraz w sklepach stacjonarnych TBS .
Ja już podpisałam !!!
Myślę ,że mój opis choć trochę przekonał Was do wypróbowania nowości od TBS .
Pozdrawiam .








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz